JA, ponadczterdziestoletnia matka dzieciom, wciąż poszukująca w MODZIE własnego stylu, z pasją fotografująca zakamarki ZURYCHU, niezmiennie zainspirowana LUDŹMI spotykanymi na ulicy...
ICH, übervierzigjährige Mutter, die immer auf der Suche nach eigenen STIL ist, die mit einer Leidenschaft die Ecken und Winkeln von ZÜRICH fotografiert, die immer wieder von den MENSCHEN auf der Straße inspiriert ist...

piątek, 30 października 2015

Szale XXL. Dolce&Gabbana, Weinplatz 10.



Wspominałam ostatnio, ze lubię szaliki XXL. Można się w nich zatopić, zagrzebać, ukryć i w ich cieple przeczekać zbliżające się chłody... Może dziś jeszcze jest dla nich zbyt wcześnie, zbyt ciepłojesiennie, ale już teraz chyba warto pomyśleć o zimie i zaopatrzyć się w taki maxi ocieplacz...

poniedziałek, 26 października 2015

Tweed. Jesień nad jeziorem.



Mówi się, że problemy chodzą parami. To prawda, tylko dlaczego u mnie te pary łączą się ze sobą tworząc wielkie stada? Mimo tego staram się zauważyć jesień. Popodziwiać. Czasami nawet mi się to udaje - na przykład podczas spaceru do pobliskiego jeziorka. Wpatruję się w zachodzące słońce, karmię kaczki i obserwuję złote liście opadające z drzew. I nachodzi mnie jesienna refleksja, że wszystko przemija... Mam przynajmniej taką nadzieję :)

Nie będę dorabiać jakiejś szczególnej ideologii do dzisiejszego stroju, bo na obecny moment zastanawianie się nad efektownością mojego wyglądu jest ostatnią rzeczą jaka mnie zajmuje. Do podziwiania jesieni w zupełności wystarczy mi wygoda tweedowej marynarki i komfort ulubionych buciorów.

poniedziałek, 12 października 2015

Szaliki dwa. Schody.



Miasto jesienią ma swój szczególny klimat. Żółto-pomarańczowe korony drzew kontrastują z szarością zabudowań, a wody Limmatu zmieniają kolor z błękitu na szaro-bury. Tylko architektoniczne elementy miejskiego krajobrazu pozostają wciąż niezmienne. Bez względu na porę roku ja zawsze przyglądam się im z tym samym zaciekawieniem. Bardzo lubię stare mury, okiennice, bramy, balkony i uliczny bruk. Na zurychskiej Starówce mój największy zachwyt budzą male, wąskie uliczki zaopatrzone w ...schody. Całą masę schodów! Tutaj każdy zaułek rozpoczyna lub kończy się schodkami, lub po prostu ze schodów się składa;) Spacery po nich na obcasach opanowałam do perfekcji i wciąż szukam nowych, nieodkrytych miejsc, które mogą stać się planem zdjęciowym. Dziś jeden z nich...

Szaliki to ja lubię, a najbardziej to takie ciężkie, duże, zimowe... Im szalik mniejszy i cieńszy tym mniej mi się podoba, a szaliczki-apaszki to już  wogóle odpadają ;) Ten z dzisiejszych zdjęć jeszcze mieści się w normie: ma sporą powierzchnię użytkową, grubość jesiennie odpowiednią, no i kolory do pory roku stosowne. Jest całkiem nieźle, ale tak na wszelki wypadek zamotałam sobie dwa takie szaliki...

czwartek, 8 października 2015

Military-boho. Październik w Mieście i Marlon Brando.



Październik... Jesień zalewa wszystkie zakamarki Miasta - na szczęście, póki co, bardziej słońcem niż deszczem;) Festiwal Filmowy* przeszedł już do historii, a teraz Zurich szykuje się na zupełnie inne atrakcje. Pomału przygotowuje się do przedświątecznego szaleństwa, najazdu Śpiewających Mikołajów, Biegów Sylwestrowych, kiermaszy i zabaw karnawałowych. Tak, październik zdecydowanie zwiastuje nieubłaganie zbliżający się koniec roku...  

Czy istnieje takie pojęcie jak "military-boho"? Nie wiem...Chyba tak, bo jak wiadomo, w modzie wszystko już było;) Jeśli jednak nie, to pamiętajcie potomni, że to ja byłam prekursorką tego właśnie stylu;);) Jak sama nazwa wskazuje, powstał on z połączenia garderoby utrzymanej w stylistyce wojskowej, kolorów maskujących oraz elementów frędzlowatych, charakterystycznych dla estetyki boho;)    

poniedziałek, 5 października 2015

Paski i futrzak. Świąteczna pustka.



Sobota jest dla mnie zwykle dniem dość roboczym - przeznaczonym głównie na wyjazdy zakupowe. Przygraniczne, niemieckie Lörrach w tym weekendowym dniu tętni życiem, a przez deptak w centrum przewijają się tłumy ludzi. Tym razem jednak miasteczko przywitało nas jakąś zadziwiającą pustką i pozamykanymi sklepami... Jak się chwile potem okazało, Niemcy akurat w tym dniu obchodzili swoje ważne państwowe święto - Dzień Zjednoczenia. Wszyscy mieszkańcy zebrali się wiec w pobliżu wielkiej sceny, gdzie świętowali słuchając tradycyjnych piosenek i popijając tradycyjny browarek, jako że przecież i Oktoberfest jeszcze trwa;)

Strój, jak przystało na sobotę, także roboczy. Wygodny, warstwowy, do kaprysów pogody się szybko dopasowujący. Koszula w paski, w zależności od natężenia słońca, robiła za element ruchomy. Tylko futrzak był elementem niezmiennym, bo pomimo pięknej pogody - jesień przecież do odpowiedniej garderoby zobowiązuje ...

piątek, 2 października 2015

Granatowy mundurek. Wokół festiwalu.



Zurich wciąż żyje Festiwalem Filmowym. Ja też:) Chociaż podczas tegorocznego ZFF nie udało mi się oglądnąć zaplanowanych filmów fabularnych, to nie mam powodów do narzekania. W kameralnym gronie, jako widz-juror, obejrzałam poruszający film konkursowy "3 1/2 Minutes, Ten Bullets" (reż. Marc Silver), nominowany w kategorii Międzynarodowy Film Dokumentalny.
Ale Festiwal to przecież nie tylko klasyczne seanse kinowe. Miałam okazje poczuć atmosferę tego filmowego święta w miejscach, gdzie odbywały się okołofestiwalowe eventy. Wmieszana w tłum wypatrywałam światowych gwiazd kina, robiłam zdjęcia i cieszyłam się niezwykłością tych chwil. Nieoczekiwanie "spotkałam" nawet głównych bohaterów kultowego polskiego filmu "Vabank" - Kwinto i Duńczyka! Nic dziwnego jednak, zważywszy fakt, że niektóre ze scen tego filmu odbywały się własnie w Szwajcarii;)

Szczególne okazje wymagają szczególnej oprawy;) Dlatego wybierając się na festiwal uznałam, że granat, dość elegancki ale niezbyt zobowiązujący, sprawdzi się doskonale. Chociaż kolor narzucił strojowi trochę szkolny, mundurkowy charakter, to myślę, ze dzięki luźnemu, wręcz sportowemu krojowi kurteczko-marynarki - całość nie wygląda jednak zbyt sztywno...