Kanał Schanzengraben otaczający centrum Zurichu od zachodu i południa zbudowano w XVII w. Wówczas był on elementem umocnień obronnych Miasta i spełniał role jego zewnętrznej fosy. Dziś jego okolice są oazą spokoju i zieleni. Na wodach fosy spokojnie kołyszą się łodzie i kaczki, a wzdłuż jej brzegów zbudowano ścieżkę spacerową - idealne miejsce na niedzielny wypoczynek.
JA, ponadczterdziestoletnia matka dzieciom, wciąż poszukująca w MODZIE własnego stylu, z pasją fotografująca zakamarki ZURYCHU, niezmiennie zainspirowana LUDŹMI spotykanymi na ulicy...
ICH, übervierzigjährige Mutter, die immer auf der Suche nach eigenen STIL ist, die mit einer Leidenschaft die Ecken und Winkeln von ZÜRICH fotografiert, die immer wieder von den MENSCHEN auf der Straße inspiriert ist...
Strony
poniedziałek, 29 lutego 2016
Wełniana szarość. Fosa. /// Das Wollgrau. Der Graben.
Kanał Schanzengraben otaczający centrum Zurichu od zachodu i południa zbudowano w XVII w. Wówczas był on elementem umocnień obronnych Miasta i spełniał role jego zewnętrznej fosy. Dziś jego okolice są oazą spokoju i zieleni. Na wodach fosy spokojnie kołyszą się łodzie i kaczki, a wzdłuż jej brzegów zbudowano ścieżkę spacerową - idealne miejsce na niedzielny wypoczynek.
piątek, 26 lutego 2016
Vogue na wiosnę. Czerń. /// Vogue für den Frühling. Schwarz.
Przeglądam nowy, marcowy Vogue w poszukiwaniu modnych, wiosennych trendów;) Miałam nadzieje, że coś mnie zaintryguje i zaskoczy. A tam - wiosna jak wiosna. W modzie, jak co roku, będzie zwiewnie, romantycznie i kolorowo. Jeśli masz w szafie kieckę z koronki, szerokie spodnie, top w paski, marynarkę w pepitkę, coś z dekoltem a`la Carmen, szeroki pasek, zamszowa kurteczkę, buty zapinane wokół kostki na gruba klamrę, "kocie" okulary, błyszczące trampki i małą torebeczkę w geometryczne wzory - nie musisz się martwic - w tym sezonie napewno będziesz trendy...;)
poniedziałek, 22 lutego 2016
Być jak pilot. Pod słońce. /// Als Pilot sein. Gegen die Sonne.
---------------------------------
"...biec pod słońce, kochać mocniej, chłonąć każdy dzień..."
- Tomek Jarmużewski "Pod słońce" -
---------------------------------
Kiedy próbujemy spojrzeć słońcu "prosto w oczy" ono natychmiast nas oślepia i sprawia, że na chwile przestajemy widzieć świat... Ale w ten sposób uczy nas też optymizmu. No bo przecież jeśli świeci nam w twarz, to oznacza, że właśnie mamy piękny, słoneczny dzień! I przecież zawsze lepiej iść przez życie "pod słońce" niż "pod wiatr"....:)
środa, 17 lutego 2016
Wełna, tweed, skóra, filc. Znowu jezioro. /// Wolle, Tweed, Leder, Filz. Schon wieder ein See.
To jeziorko gościło już na blogu kilkakrotnie (ostatni raz TU), wiec napewno jest Wam już dobrze znane. Jego skrzydlatych mieszkańców też pewnie poznajecie - przy każdej wizycie pchają się w obiektyw i chcąc nie chcąc zostają współbohaterami nadjeziornych postów. Pomimo, że trawa już zielona, kwitną krokusy, a na wierzbach bazie, to jednak jezioro wciąż otacza przytłaczająca aura schyłku zimy... Mam nadzieje, że kolejny post z jego udziałem będzie już w pełni wiosenny!
poniedziałek, 8 lutego 2016
Maxi spodnie w kratkę. Kino. /// Karierte Maxihose. Das Kino.
Dla niektórych wyjście do kina to zwyczajna czynność. Przyjemna, ale zwyczajna. Ja natomiast każdą możliwość oglądnięcia filmu na dużym ekranie traktuję jak małe święto. Gdy przekraczam próg mojego ulubionego kina w Zurichu,zostawiam za sobą całą rzeczywistość. Wdycham jego szczególną i niepowtarzalną atmosferę - korytarzy zatopionych w półmroku i sal pachnących popkornem ;) Celebruje każdą chwilę oczekiwania na wygaszenie świateł i rozpoczęcie seansu... Na kilka godzin przenoszę się w inny świat, świat filmu...
piątek, 5 lutego 2016
Książki. Sposób na "czytanie". /// Die Bücher. Art und Weise zu "lesen".
poniedziałek, 1 lutego 2016
Kapelusz i trochę turkusu. Spotkanie z Nim... /// Ein Hut und etwas türkis. Treffen mit Ihm...
Tak dawno się nie widzieliśmy... Stęskniłam się za Nim. W ostatnich tygodniach mijaliśmy się z rożnych powodów - chorób, wyjazdów czy braku czasu. Na to tak długo wyczekiwane spotkanie zaplanowałam więc dłuuugi, romantyczny spacer. Niestety, gdy tylko do Niego dotarłam przywitał mnie dość chłodno... Poszarpał mi poły płaszcza, zerwał z głowy kapelusz i ostudził mój zapał zimnym prysznicem. Nie potrafiłam jednak zbyt długo się na Niego gniewać - z wystawy każdej mijanej kwiaciarni darował mi bowiem widok naręczy wiosennych kwiatów, a potem zamiast spaceru w deszczu - zasugerował filiżankę gorącej kawy w ulubionej knajpce. A ja już dziś nie mogę się doczekać kolejnego z Nim spotkania... Do zobaczenia wkrótce, mój ukochany Zürichu ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)