Lubie wracac do tego miasta. Wystarczy pare tygodni nieobecnosci i mozna sie stesknic za jego ulicami:) Ale o tym juz chyba kiedys bylo...
Zurich jest piekny jesienia. Nawet jak mokro i wietrznie. Poznym popoludniem szczegolnie widac jego urok, bo zachodzace slonce nastrojowo oswietla stare mury budynkow przy Bahnhofstrasse. Restauratorzy jeszcze nie pochowali stolikow stojacych na zewnatrz knajpek i kawiarni. Pewnie maja nadzieje, ze jeszcze w tym roku pogoda bedzie na tyle laskawa, ze ich goscie beda mogli usiasc przy nich zatrzymujac sie na filizanke kawy. Tez mam taka nadzieje, ale dzis tylko ja siedze przy jednym ze stolikow i patrze na liscie, ktore spadaja z drzew na jego mokry od deszczu blat...
Nie, nie pada jakos strasznie. Czasami tylko troche pokropi... Dlatego przeciwdeszczowy plaszcz nie jest mi dzis potrzebny. W zupelnosci zastepuje mi go... qwadratowa sukienka;) Uszylam ja z grubej, cieplej, welnianej tkaniny, ktora idealnie chroni przed zimnem. Jest praktyczna. Raz moze byc sukienka, innym razem nierozpinanym plaszczykiem, poniewaz jej luzny kroj pozwala wlozyc pod nia dowolna warstwe ubrania (u mnie cienka, bawelniana tunika). Albo jednym i drugim naraz - jak dzis.
ZESTAW NA DZIS:
Sukienka QWADRATOWA
Botki PRIMA MODA
Torba TK MAXX
Pierscionek MÜLLER ACCESSORIES
Okulary GUESS
EFEKT:
WIDZIANE Z BLISKA:
POZDRAWIAM :)